poniedziałek, 19 grudnia 2011

Resuscytacja, czyli słów kilka czemu tu tak rzadko piszę...

Witam wszystkich wytrwałych, cierpliwych, a także obserwujących.
Postanowiłem napisać coś w wolnej chwili, kiedy w końcu się nadarzyła.

Po pierwsze chciałbym przeprosić za żenująco niską ilość wpisów w tym roku.
Niestety, warp mnie pochłonął zupełnie i pozwala tylko na nieliczne nawiedzenia świata materialnego ostatnimi czasy. Mógłbym tu tłumaczyć się pracą, studiami, nadciągającym ślubem i tysiącem innych rzeczy, niemniej, mało kogo to interesuje, zatem przejdźmy do sedna:

Sorry, pokpiłem, obiecuję poprawę ;)

Jak chodzi o aktualne przemyślenia demoniczne, to niestety, ale mam złe wieści:
Demony są niegrywalne turniejowo, niestety.

Przez ostatnie miesiące zdarzyło mi się kilka razy przyjść na turniej z moimi paskudkami i jak na stołach 72"x48" jeszcze można marzyć o grze, to przy 48"x48" jest absolutny dramat. Niestety, spora ilość jednostek infiltrujących, w połączeniu z bogatą bazą terenową organizatorów turniejów w naszym kraju sprawiają, że średnio 20-25% bitew stanowi automatyczną wygraną przeciwnika.

Dlaczego?

Z prostych wyliczeń:
25% stołu to średnio tereny, w które nie chcemy spadać, zatem 75% stołu stanowi dostępne miejsce. Niestety, ale obecnie jest całkiem sporo armii, które są w stanie zredukować to miejsce o kolejne 50% (o ile nie więcej - vide tyranidzi) w samym wystawieniu. Efektem końcowym w optymalnych warunkach jest deep połową armii na placyku o maksymalnych wymiarach 24" na 24", to teraz policzcie jakie są szanse wystawienia tam kilku oddziałów o powierzchni dobrych paru cali kwadratowych, w założeniu że 2/3 scatteruje... Matma boli, więc powiem tylko tyle - wyniki świadczą przeciw nam.

Wnioski:
Jest cała lista armii, z którymi demony dostają praktycznie bęcki od razu, zatem na turnieje przestałem z paskudkami chodzić.

Moim zdaniem, jeżeli potrafisz grać demonami dobrze, a kości Cię nie gwałcą, na dzień dzisiejszy wygrywasz spokojnie z:
- Wszystkim co ma Space Marine w nazwie, lub stało w power armourze niedaleko ;)
- Gwardią
- Tau (tak, krooty bolą, ale poza tym zjadamy ich jak chcemy, więc...)
- Źle złożeni DE

Autowklepy dostaje się na ogół od:
- Tyranidzi
- Orki na hordzie (nie idzie tego zaklepać po prostu)
- Dobrze złożeni DE

Nie mam opinii:
- Nowi nekroni
- Nowe siostry (khem... khem... tak...)


Co zatem zrobić?
Przyznaję ze wstydem, że odłożyłem póki co demony na półkę, gdyż poziom frustracji osiągnął wystarczające natężenie, by skutecznie mi psuć zabawę podczas gry. Postanowiłem wrócić do korzeni, czyli do pierwszej armii, jaką grałem jeszcze w 3 edycji, czyli... Thousand Sons.

Powiem wam, że owszem, nowy kodeks strasznie utrudnia życie, ale Tzeentchowcy nadal mają całkiem sporo niewykorzystywanego przez graczy potencjału. Niemniej, o tym może już kiedy indziej.

Na koniec powiem tylko: Plotki na temat nowego kodeksu Legionów CSM sprawiają, iż z coraz większym uśmiechem spoglądam na półkę z Horrorami i Lord of Change ;)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Hejka, w koncu cos napisales! Po pol roku. Milo Cie znow czytac, mam nadzieje, ze nowy rok da Ci troche luzu i pojawisz sie czesciej, przemyslenia o Tzeenchowcach chetnie poczytam. A i szczesliwego i spokojnego nowego roku!

mika

Cylindryk pisze...

W sumie dopiero dziś zauważyłem, że wróciły wpisy. :)
Takie głupie pytanie: naprawdę myślisz, że Demony mają jakąkolwiek szansę wyjścia z walizki przy GK? Z tego, co miałem okazję zaobserwować starcia GK z nie-Demonami to oni po prostu dają maskę GK i idą na piwo... :/

Unknown pisze...

Cóż, odpowiem w komentarzach, niemniej, może spłodzę jakiś post na ten temat w przyszłości ;)
Tak, da się wycisnąć coś z gry przeciw GK, bo nie wszyscy są nastawieni przeciw demonom, ba, nawet mało którzy. Nie jest tak źle, wiadomo, mają prefera, mają dodatkowe bonusy, cuda jaja, ale nie zapominajmy, że nie mówimy tu tylko o walce, ale także o grze taktycznej i możliwościach choćby ugrania remisu...
Jak znajdę chwilę, to wymodzę coś na temat :)

Cylindryk pisze...

Wiesz, zastanawia mnie to, bo gracz GK widząc Demony po prostu puszcza tą moc z SS-manów która w 24" wymusza Mishapa i tak naprawdę masz trochę krawędzi swojej na wystawienie się, o ile cokolwiek.
Bo później dojść to jakoś tego nie widzę, by Demony dały radę. No, ale z chęcią bym obejrzał taką walkę i naprawdę bym się ucieszył, jakby Demony zjadły GK. :D