Trochę temu zacząłem pisać o Heraldzie Tzeentcha, jakiego podjąłem się poskładać.
Życie jak zwykle podrzuciło kilka kłód pod nogi, malowanie 23 psiaków Khorna na Wojnę Światów także nie pomogło w skończeniu tego projektu... Kurde, znów się tłumaczę...
W każdym razie, udało się w końcu uzyskać jakość tabletop na pierwszym heraldzie i tak, znaczy to, że będzie ich więcej ;)
Poniżej foty z komentarzem:
Płastuga dostała rogi oraz oczy. Muszę przyznać, że rogów to ona ma w... dużo ich ma.
Można popatrzeć głęboko w oczka ;)
Po ostatnich retuszach, już z magiem.
A tutaj już większe ujęcia całości, wraz z synkiem dla porównania skali.
Okazuje się, że największym problemem było zdobycie podstawki pod tego maga, gdyż w całym Krakowie żaden sklep nie ma takowych na stanie. Mail Order welcome to i dwa tygodnie nie moje. Jedno muszę przyznać, przynajmniej nie liczą za nie dużo i dają do każdej zapasowy patyczek. Niemniej, jeżeli byście zamawiali płastugi, to bierzcie z oryginalną podstawką.
Niebawem mam zamiar brać się za kolejnego heralda, tak więc sądzę, że chłopaki wylecą na stoły gdzieś w okolicach maja. Jakby ktoś chciał pooglądać na żywo, zapraszamy do Kazamatów na niedzielne turnieje przy piwku i w miłej atmosferze.
Chciałbym jeszcze raz podziękować ekipie Titan-Forge za współpracę przy tym projekcie.
W momencie, gdy podrasujemy jeszcze trochę malowanie na magu oraz płaszczce postaramy się z Azotkiem podesłać zdjęcia, w celu wykorzystania na stronie/marketingowo.
Na sam koniec pozdrawiam wszystkie osoby, które na Wojnie Światów motywowały mnie (na różne sposoby), by dalej pisać tego bloga. Postaram się znaleźć czas przynajmniej raz w tygodniu i coś skrobnąć. Kolejny wpis prawdopodobnie o tych panach, co tutaj posłużył jeden do skalowania maga ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz